środa, 7 lipca 2010
Z zupełnie innej strony...
Długi lot pomiędzy parterem
a ósmym piętrem
wypełniam myślami o przeszłości
(każdy tak podobno ma)
Cóż niby wielkiego wydarzyło się
w moim nieistnieniu?
Jakież wielkie odpowiedzi pozostały
bez pytań?
Papierosa gaszę gdzieś pomiędzy czwartym
a piątym
horyzontem zakłopotania.
Czy reguły jakie odkryłam balansując
na krawędzi krawężnika
w pijackim upodobaniu
mają postać celu czy istoty?
Czy warunkują, czy są warunkowane
Genem?
A jeśli tak to, to z jakiej przepaści
geneologicznej
spuszczonym w macicę niewiasty bez grzechu?
Na poziomie nieludzkim piętra siódmego
odprężam członki i daję im wolną wolę.
Niech wybierają, do cholery!
Niech się cieszą, radują wskrzeszeniem
Nieodwołalnym
Piętra Ósmego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
Przeczytałem.
Dziękuję:)
Dobrze,ze to ruch z dolu w gore, przynajmniej jest jakos optymistyczniej, ale czemu wcale nie jest..?
Chciałam powiedzieć, iż optymizmu mam tyle, że aż mi się przez palce przelewa, a że niematerialny nie za bardzo go widać...:)
Przeczytałem ponownie. Nic się nie zmieniło. Sądzę, że to dobry znak.
Ja natomiast, jak zwykle wątpię: może i dobry, ale kto to wie?
Pozdrawiam
Prześlij komentarz